To był słoneczny październikowy dzień. Spędzali południe na delektowaniu się pyszną sałatką z krewetkami i popijali białe wino. Restauracja znajdowała się przy delikatnie falującym jeziorze. Widok brzegu otoczonego jesiennymi, pełnymi kolorów drzew sprawiał, że się nie spieszyli. Wspólnie chłonęli krajobraz. Rozmawiali o ostatnich dniach i o tym, co się wydarzyło. Choć znali się zaledwie od trzech dni, to czuli się w swoim towarzystwie jak bliscy przyjaciele. Jednak nadchodził czas powrotu. Mieli spędzić tę podróż razem w pociągu.
— Zbierajmy się. Zrobimy sobie jeszcze krótki spacer do postoju taksówek — powiedział.
— Tak, ruszajmy — odpowiedziała.
Zarzuciła kanarkowy kardigan, który wspaniale komponował się z jej kasztanowymi włosami opadającymi na ramiona. Była ubrana w biały T-shirt i dopasowane jeansy, a trampki dodawały jej dziewczęcego uroku. Patrzył na nią z uwodzicielskim uśmiechem.
— Co tak się uśmiechasz? — zapytała.
— Podobnie się ubraliśmy, wyglądamy jak para.
— Faktycznie, mamy podobny styl — odpowiedziała z czarującym wyrazem twarzy.
Dotarli na stację, na której czekał pociąg. Zajęli miejsca. Cały przedział był do ich dyspozycji, gdyż w środku tygodnia podróżowało niewielu pasażerów. Ich drogi miały się rozejść już za trzy godziny. Uświadomili to sobie, kiedy spojrzeli na siebie.
— Strasznie szybko minął ten czas — rzuciła od niechcenia.
— Tak — odpowiedział.
— Wczorajszy wieczór był szalony. Dawno się tak nie wytańczyłam. Świetnie się ruszasz — rzuciła zaczepnie.
— Żartujesz chyba? — zapytał i szeroko się uśmiechnął.
— Mnie się bardzo podobało. Mogłabym tak tańczyć do rana — odpowiedziała z jeszcze szerszym uśmiechem.
— Jak też. Co ci się najbardziej podobało? — zapytał, jakby nie wiedział, o co chodzi.
— Twoje dłonie wędrowały po moim ciele, nogach i biodrach. Byłeś bardzo blisko.Z przyjemnością chłonęłam woń twoich perfum i twoje ciepło. Bardzo mi się to podobało. Czułam, że twoja uwaga w pełni koncentrowała na mnie. Delikatnie mnie prowadziłeś, a ta zmysłowość coś we mnie obudziła…
— Co takiego? — Spojrzał na nią zaskoczony.
— Nie udawaj! Wiesz, o co chodzi — odpowiedziała.
— No naprawdę się nie domyślam.
Usiadł z jej prawego boku. Pochylił się w jej kierunku z tym uwodzicielskim wyrazem twarzy. Drażnił się z nią i zachęcał, żeby mówiła dalej. Zbliżył się na tyle, że czuła jego ciepły oddech na szyi.
— Chodzi ci o ten dreszcz? — szepnął do jej ucha niskim głosem.
— Tak — odparła cicho.
— Chciałaś więcej?
Przytaknęła.
Położył dłoń na jej kolanie. A ona zachęcająco przesunęła ją wyżej. Patrzył w jej brązowe błyszczące oczy. Jej źrenice powiększyły się zalotnie. Dotknął ustami jej szyję i ścisnął wargami.
Odwzajemniała jego ruchy. Masowała udo. Przesuwając się do góry, czuł wzbierające w męskości napięcie. Kiedy dotarła, ścisnęła go mocno. Ich oddechy robił się ciężkie, pocałunki powolne i głębokie. Czuł pod t-shirtem jej twarde piersi i wypukłość sterczących z podniecenia sutków. Gładził je zdecydowanie, na zmianę ściskał.
— Dobrze czytasz w moich myślach. Wiesz, czego pragnę — wyszeptała.
Jego dłoń opadła na jej rozchylone zgrabne nogi. Znów patrzył w szkliste oczy kobiety,z którą spędził ostatnie trzy dni, a dopiero teraz jej smakuje. Położył rękę w miejscu, gdzie chciał się znaleźć. Poczuł ciepło jej kobiecości. Nie, to nie było ciepło! To był żar! Żar połączony z wilgocią, którą czuł przez jej jeansy. Mógł sobie tylko wyobrażać, jak wygląda, jak spływa nektarami joni. Jego oczy płonęły.
Patrzyła się na jego napięte spodnie. Uśmiechała się z zadowoleniem. Wiedziała, że jest przyczyną tego pulsującego wzgórza. On w tym czasie podążał w kierunku paska jej spodni.
Zatrzymała jego dłoń.
— Nie, ktoś może wejść. Chcę cię wziąć do ust! — powiedziała bez skrępowania.
Bez słowa wziął ją za rękę. Sam wstał i zasłonił dokładnie okna przedziału wychodzące na korytarz. Ścisnął ręką klamkę drzwi, tak by stawić opór, kiedy ktoś będzie chciał wejść. Stanąłw lekkim rozkroku twarzą zwróconą do wejścia. Bez słów zrozumiała jego plan. Wsunęła się między partnera a drzwi, pocałowała go i wolnym ruchem opadła na wysokość jego męskości. Przyklękła. Jednym ruchem dłoni sprawdzała, jak twardy penis rozpycha się w spodniach. Spojrzała w górę, ich oczy się spotkały.
— Już go uwalniam.
Rozpinała jeansy z pożądaniem i ciekawością w oczach. Wkrótce dojrzała białe bokserki. Opuściła je, a jej oczom ukazał się naprężony i mokry kutas. Wreszcie! Był gruby i bardzo sztywny. Objęła go. Wydawał się tak twardy, jakby miał zaraz eksplodować. Jego czubek był mokry. Rozchyliła usta, chciała go posmakować.
Spróbowała końcówką języka jego gęstych soków. Powolnymi, okrężnymi ruchami badała jego obwód, by za chwilę zsuwać się w kierunku klejnotów. Kiedy ustami obejmowała gładkie orzechy, jej dłoń zaciskała się na fallusie. Chciała mu dać ekstazę. Ściskała mocno i posuwała tow górę to w dół. Był tak gorący, jak jej świątynia. Smakowała każdy fragment męskości.
— Jest bardzo twardy! — powiedziała i popatrzyła z satysfakcją na jego twarz.
— Tak na mnie działasz! Zaraz oszaleję!!! — odparł.
Wreszcie objęła go wargami i zaczęła się poruszać tak, by penetrował jej usta. Zanurzył dłoń w jej włosach i zdecydowanie nadawał rytm ruchom jej głowy. Poddała się mu. Trzymała go za biodra, później za pośladki. Były umięśnione i kształtne. Masowała je. Drapała. Wbijała pożądliwie swoje pomalowane jaskrawoczerwonym lakierem paznokcie.
Czas zastygł i oni w nim, wspólnie w tej chwili. Penetrował jej usta posuwistymi głębokimi pchnięciami. Kiedy zwalniał, ssała go z całych swoich sił. Chciała, dać mu rozkosz! Nie. Chciała by doświadczył spełnienia, które go uzależni jak kokaina. Wchodził w nią głęboko, a ona czuła, jak wypełnia jej gardło. Ruchy stawały się coraz szybsze i wiedziała, że za kilka chwil eksploduje. Jego dłoń cały czas przytrzymywała jej głowę. Zaczął zwalniać, a ona na podniebieniu znalazł się jego ciepły nektar. Wydobywał się energicznie ze wciąż napiętego jak łuk lingama, który rytmicznie pulsował. Widziała grymas jego twarzy, a chwilę później usłyszała jęk ekstazy. Teraz ona przyśpieszyła ruchy i zaczęła go ssać, jakby chciała wypić każdą kroplę tego gęstego soku. Pod dłońmi wyczuwała, jak skurcze przebiegają przez jego ciało, by zaraz się rozluźnić. Opadł na kanapę w przedziale pociągu.
Uniosła się, patrzyła na niego. Z kącika ust zbierała językiem ostatnie gęste krople pożądania.
— Chciałam zrobić to już wczoraj — rzuciła zadowolona.
— Ja też chcę coś zrobić — stwierdził i uśmiechnął się.
— Mamy jeszcze sporo czasu — odparła kokieteryjnie i mrugnęła porozumiewawczo.
Wolisz słuchać? Włącz opowiadanie na Spotify!
Spodobało ci się to opowiadanie? Przeczytaj również Zdejmuj spodnie!
🙂🙂😋
🔥